zaloguj się | nie masz konta?! zarejestruj się! | po co?
rockmetal.pl - rock i metal po polsku piątek, 26 kwietnia 2024

recenzja: My Dying Bride "34.788%... complete"

31.10.1998  autor: Gollum
okładka płyty
Nazwa zespołu: My Dying Bride
Tytuł płyty: "34.788%... complete"
Utwory: The Cook, The Whore and The Mother; The Stance of Evander Sinque; Der Ueberlebende; Heroin Chic; Apocalypse Woman; Base Level Erotica; Under Your Wings and Into Your Arms
Wykonawcy: Aaron "Aaron" Stainthorpe - wokal; Calvin "Calvin" Robertshaw - gitara; Adrian "Ade" Jackson - gitara basowa; Bill "Bill" Law - instrumenty perkusyjne; Andrew Craighan - gitara
Wydawcy: Peaceville Records
Premiera: 1998
Subiektywna ocena (od 1 do 10): 10

...I stało się to, czego obawiali się najwytrwalsi w pławieniu się w romantycznych krajobrazach, kreowanych przez najinteligentniejszą kapelę metalową tego upadającego stulecia. My Dying Bride nagrali płytę z użyciem sampli i sekwencerów...

Rozwój muzyki tej wyjątkowej grupy jest już od ostatnich dwóch płyt lekkim szokiem dla fana, zakorzenionego w "Turn Loose The Swans". Teraz ma on jeszcze bardziej ciężkostrawny, lecz jakże dojrzaly owoc, do delektowania się. Sam tytuł i okładka (znów dzieła Aarona), pozwalają wkraść się podejrzeniu o "zmodernizowanie się" i istotnie, nieodzowne wydawałoby się skrzypce, zastąpiono po odejściu Martina wspaniałymi klawiszami, wplecionymi w nieco inne brzmienie. Nie znaczy to, że plyta ta nie ma "kopa", w końcu wyprodukował ją Mags wraz z Calvinem, jednak szukający na "34.788%..." death metalu bedą zawiedzeni.

Po parokrotnym wysłuchaniu i ten zanurzony w swym łabędzim jeziorze słuchacz odkryje, że pomimo iż niekiedy odbieramy obrazy tworzone muzyką grupy jako fotografie, a nie doskonałe malowidła starych mistrzów, to jednak ta prawie godzina muzyki może być tylko dziełem wcale nie tak ponurych Anglików. Nadworny poeta wszystkich w mroku zwątpienia zatopionych odrzucił swe rzemiosło, by stworzyć liryki tak pełne intensywnej realności, że znow opuszczamy ten kruchy świat w majaki ("Heroin Chic") lub dziwne asocjacje ("Base Level Erotica"). "Stary" styl poezji dla martwych oczu posiada jeszcze otwierająca suita "The Whore...", czy "Der Ueberlebende" (pomimo tytułu nie wykorzystano tej specyficznej "brutalności" języka niemieckiego).

Celem twórczości kapeli nie wydaje się już być tylko bycie wielkimi, tragicznymi i romantycznymi, wydaje się, że grupa ten cel już osiągnęła w swoim stylu, który potrafi uwolnić się od owego patosu, by utonąć jednak w objęciach mojej umierającej narzeczonej...

Nie wiadomo ile czasu nam jeszcze zostało, by też się o tym przekonać, wszak nieco ponad 34% już minęło...

Komentarze
Dodaj komentarz »
re: My Dying Bride "34.788%... complete"
RadomirW (gość, IP: 89.72.104.*), 2014-01-27 20:42:16 | odpowiedz | zgłoś
Ja akurat geniusze w The light nigdy nie widziałem a początkowo byłem tym albumem i ewolucją stylistyczną zespołu na tej płycie mocno rozczarowany. Dziś widzę to już lepiej, doceniam wielkość części utworów ale jest tam też trochę nudnych i zbędnych rzeczy zwłaszcza w drugiej połowie albumu. Tym niemniej okres od The light... do A line of deathless kings to dla mnie z kolei srebrny okres tej kapeli i dalej bardzo dobra muzyka. Dopiero ostatnie dwie płyty mnie zupełnie nie przekonują.
re: My Dying Bride "34.788%... complete"
bandrew78
bandrew78 (wyślij pw), 2014-01-27 21:48:02 | odpowiedz | zgłoś
Z podanego przez Ciebie "srebrnego" okresu najbardziej sobie cenię (poza "The Light...", bo dla mnie to nadal złota era)"Songs of Darkness, Words of Light", chociaż do niej z kolei ja musiałem się przez pewien czas przekonywać. A dwie ostatnie płyty niestety rzeczywiście trochę słabsze. Za to obie ostatnie EP-ki rewelacyjne i dzięki nim nadal mocno wierzę w tę kapelę.
re: My Dying Bride "34.788%... complete"
wac
wac (wyślij pw), 2014-01-27 11:14:32 | odpowiedz | zgłoś
pierwsze dwie płyty lubię z jakiegoś trudnego do wyjaśnienia sentymentu, reszta nie podchodzi, nie słucham właściwie wcale, nie wiem do końca co znajduje się na tym krążku nawet - może brak mi wrażliwości(?) ale nudzi mnie to po prostu...a lubię i progresywę i nawet smuty mi nie obce - po prostu, nie iskrzy, dude
ciekawy i fajny album
pik (gość, IP: 95.49.174.*), 2011-03-21 15:23:26 | odpowiedz | zgłoś
może nie na 10, ale spokojnie dałbym 8 lub 9.. podobnie jak sin/pecado (moonspell).. troche niedoceniane krążki, a naprawdę są bardzo dobre i tak.. inne od pozostałych;) mają swój klimat, którego prózno szukać na innych płytach tych formacji.
re: ciekawy i fajny album
wac
wac (wyślij pw), 2014-01-27 21:02:33 | odpowiedz | zgłoś
moonspell ma jakieś niedoceniane krążki?! ja myślałem, że one są wszystkie przeceniane!!!
2
Starsze »