zaloguj się | nie masz konta?! zarejestruj się! | po co?
rockmetal.pl - rock i metal po polsku piątek, 26 kwietnia 2024

recenzja: Samael "Above"

10.03.2009  autor: lcx
okładka płyty
Nazwa zespołu: Samael
Tytuł płyty: "Above"
Utwory: Under One Flag; Virtual War; Polygames; Earth Country; Illumination; Black Hole; In There; Dark Side; God?s Snake; On The Top Of It All; Black Hole (Verso Mix)
Wykonawcy: Michael "Vorph" Locher - gitara, wokal; Alexandre "Xy" Locher - instrumenty perkusyjne, programowanie, syntezatory; Christophe "Mas" Mermod - gitara; Makro - gitara basowa
Wydawcy: Nuclear Blast Records
Premiera: 2009
Subiektywna ocena (od 1 do 10): 9

Co i rusz podnoszą się głosy, że lepiej posłuchać starych płyt Szwajcarów, niż wydawać kasę na wymęczone, nowe produkcje. Ba, znaleźli się i tacy, którzy uznali, że rewolucyjna zmiana strony internetowej Samaela i podporządkowanie jej całkowicie nowemu albumowi to komercjalizacja, oznaka kryzysu i braku świeżych pomysłów. Odpowiedź jest jedna i nosi tytuł "Above".

Od pierwszych dźwięków słychać, że Samael nadal jest potęgą i basta! Dostaliśmy prawdziwą perłę, kawał (ponad 40 minut) grania ciężkiego jak grzech pierworodny. Vorph zapowiedział, że "Above" ma przypomnieć wszystkim o korzeniach Samaela. W porównaniu do dwóch ostatnich, mocno industrialnych albumów, nowa produkcja brzmi zdecydowanie bardziej złowieszczo i blackowo. Przy okazji jednak - nie jest to powrót do staroszkolnego grania, więc jeśli ktoś spodziewa się łojenia w stylu szalonych lat 90, to raczej się zawiedzie. Przekaz jest jasny - jesteśmy Samael, jesteśmy tu i teraz, gramy naszą własną, eksperymentalną muzykę dlatego, że takie są nasze korzenie, dlatego, że tak chcemy.

Po dwóch poprzednich albumach, podkreślonych jakby jeszcze przez "Era One", nastawiałem się na industrialne instrumentarium, elektroniczne eksperymenty i poszukiwania nowych środków wyrazu. I nagle "Under One Flag" wybucha mi z głośników blastami i wgniata w oparcie fotela, bez litości pędząc do przodu, brutalnie i nie do zatrzymania. Co lepsze - dalej mamy taką samą potęgę i mrok! I tak jest przez całą, calutką płytę. Każdy utwór Vorph wywrzaskuje do wtóru potępięńczych dźwięków, ciężkich riffów i rozwalającej linii basowej. Całość brzmi jak przykryta brudnym, gruboziarnistym filtrem, jest surowa i naprawdę przywodzi na myśl korzenie Samaela.

Współczuję nowym fanom zespołu, dla których "Solar Soul" jest najlepszą płytą - podejrzewam, że srodze się rozczarują, nawet ostatni numer na płycie (zremiksowane "Black Hole") nie będzie wystarczającą rekompensatą za wysłuchanie takiej ilości surowego blacku. Zwolennicy starego Samaela - z czasów "Blood Ritual" i "Ceremony of Opposites" - znajdą tu ducha tamtych albumów. A najlepiej podchodzić do Xy i Vorpha jak do klasyków i cieszyć się każdą płytą jak nową butelką najlepszego wina.

Komentarze
Dodaj komentarz »
żenada
gucekOwal (gość, IP: 79.184.248.*), 2009-10-09 15:05:44 | odpowiedz | zgłoś
żenujący spektakl muzycznej indolencji
Bluźnisz synu!!!
SinisterEcstasy (gość, IP: 62.69.219.*), 2009-08-03 00:31:29 | odpowiedz | zgłoś
Tak pewnie zaraz większość z was powie. Powrót do korzeni, blablabla... Ten album nie byłby dobry, nawet gdyby został wydany przed Worship Him czy Ceremony Of Opposites, których to album nie cierpię i znieść nie mogę, ale szanuję jako podwaliny Szwajcarów pod death / black metal. Może i nie pierwszej świeżości, ale zawsze. Najlepszymi ich albumami, oczywiście wg mnie są właśnie Reign Of Light i Solar Soul, z naciskiem na pierwszy - wreszcie Vorph wiedział, jaką muzykę chce nagrywać, było to widać już od Passage. Ale do rzeczy... Kupiłem Above, zgrabbowałem, wrzuciłem na swojego ukochanego Pentagrama - myślę posłucham w busie. Pierwszy kawałek jakoś zdzierżyłem, może po prostu moje słuchawki są do dupy i przy takim łojeniu wysiadają, bo mało co było słychać. Drugi kawałek przerzuciłem po 1,5 minut na Crionics, bo nie wytrzymałem i obiecałem sobie nie wracać do tego materiału, dopóki nie znajdzie się w moim domowym sprzęcie. Powrót do domu, wrzucam płytkę do wieży i co?! To naprawdę tak brzmi?! A gdzie jest bas, gdzie jest druga gitara poza rytmiczną? Napierdalają tak, jak kiedyś Marduk - byle szybciej i głośniej. Nie panowie,tak się bawić nie będziemy, żarty jakieś... Ale będąc z Samaelem od od 12 lat zmusiłem się, żeby przesłuchać płytę do końca. Zmusiłem się. Bo ten album nie powinien się nigdy ukazać jako wydawnictwo Samaela, ewentualnie jako ich poboczne Above, bo w taki sposób Samael nigdy wcześniej nie grał. Jedne wielkie, nieczytelnie napierdalanie. Blasty gęsto, za geśto, aż zęby bolą, ściana gitar, głęboko schowany gdzieś w tle wokal Vorpha, który coś tam wrzeszczy. Normalnie kuriozum. Napierdalają, ten coś tam wyje, znowu muza, znowu wyją. Początkowo może to i bawić, ale jak dobrniesz do końca - staje się to przerażające. "Above" to przerażające dzieło. Jeśli naprawdę kochasz Xy jakoś mu to wybaczysz, rzucisz w kąt i zapomnisz, bo nawet kochany człowiek może napluć Ci w twarz. Włączysz Reign Of Light, wrócisz do tej 'marnej dyskoteki', jak nazywają to prawdziwi tru det metale, którzy często sami nie wiedzą, kogo słuchają, bo każde z nagrań ich ulubieńców brzmi jak nagrywane w dziurawej szopie w środku lasu i to jednym mikrofonem tylko! Paradise Lost zataczało kiedyś takie same koło jak Samael teraz - ale ono nigdy nie umoczyli w tak fatalny sposób. Przy następnym albumie - który jestem pewien na 99,999% będzie kontynuacją Reign Of Light i Solar Soul - Xy przeprosi wszystkich zawiedzionych fanów i obieca poprawę, okaże skruchę, może nawet łezkę uroni. Ale tych niemiłych wrażeń, zawodu i straconych ponad 40 minut nikt mi nie odda, tak samo jak i kasy za płytę ;).
re: Bluźnisz synu!!!
jeffo (gość, IP: 78.88.154.*), 2009-09-02 16:53:36 | odpowiedz | zgłoś
melasisz kolego..najlepsze albumy to ceremonia-worship him i świerzuchny above,,,klasyka anie pitu pitu na cymbalach
re: Bluźnisz synu!!!
jacekplacek (gość, IP: 79.191.107.*), 2009-09-02 20:55:12 | odpowiedz | zgłoś
racja, racja nareszcie ktoś tę miernotę dobrze podsumował, zresztą wiem że Above to na szczęście taki jednorazowy skok, a następne płyty to już będzie prawdziwy Samael, a nie takie coś, co w ostatniej chwili ukazało się pod szyldem tej zacnej kapeli
re: Bluźnisz synu!!!
universal_soul (gość, IP: 86.137.105.*), 2009-11-17 04:55:07 | odpowiedz | zgłoś
Też tego słuchać nie mogę. Straszliwe pitolenie i kompletne rozczarowanie.
słabo
swx (gość, IP: 212.77.105.*), 2009-07-23 14:48:18 | odpowiedz | zgłoś
Nudne, monotonne i jednostajne. Kawałki mają po 7 minut, nie wiedzieć po co, bo przez ten czas nic się nie dzieje, kawałki nie dość, że są monotonne, to jeszcze prawie nierozróżnialne między sobą. Trzy pod rząd mogę posłuchać, a potem już mam wrażenie, że słucham zapętlonego warkotu silnika dwusuwowego.

PS. Poprzednie dwie płyty miały niewiele wspólnego z industrialem, jak twierdzi autor recenzji, a powiedziałbym, że koło industrialu nawet nie leżały.
Genialna płyta
Brutalizer (gość, IP: 84.10.103.*), 2009-07-16 17:28:38 | odpowiedz | zgłoś
zabija i masakruje od pierwszego przesłuchania. Samael w końcu odżył i napierdala jak trzeba :D Oby każda ich kolejan płyta była w podobnym klimacie.
ale dno
xandrusiaX (gość, IP: 95.49.229.*), 2009-07-11 10:15:29 | odpowiedz | zgłoś
takiego dna to się nie spodziewałam, płyta rozczarowuje na całej linii, to już nawet nie jest coś dla bezmózgowców, chcących być true, to coś dla sadomasochistów, każda minuta tego "dzieła" to istne tortury, idę sobie posłuchać Worship Him :)
dno
blubbermouth (gość, IP: 83.23.130.*), 2009-07-11 09:51:22 | odpowiedz | zgłoś
Nie tylko nie da się tego słuchać, ani nawet czytać tych bredni w recenzji i tego mądrali poniżej. Nie jest to powrót do korzeni Samaela, jakby ktoś się jeszcze łudził, po prostu Samael nagrał muzykę jakiej jeszcze nie tworzył, prostą, szybką i agresywną, w której giną wszystkie elementy charakterystyczne dla ich stylu i powstał ochłap niczym nie różniący się od zalewu podobnego łojenia. Lubię wszystkie dotychczasowe płyty tego zespołu ale Above to już przegięcie, wolę faktycznie ekstremalne bandy a nie tę podróbę i tandetę. Drugim Impaled Nazarene to nie zostaną.
Wreszcie coś, co da się słuchać!
Fnts (gość, IP: 83.27.28.*), 2009-07-10 21:11:02 | odpowiedz | zgłoś
Album najlepszy od Passage. Solidna porcja ekstremalnego łojenia. Utwory są zróżnicowane i udziela się specyficzny, surowy i kosmiczny klimat Samaela. Oczywiście nie każdemu przypadnie do gustu, ale to nie powód, żeby pisać, że jest żenadą, lipą, etc. Zadziwiające jak ludzie widzą świat pod swój subiektywny gust i myślą w sposób "nie podoba mi się, więc jest złe". Niektórzy na szczęście z tego wyrastają, ale niestety nie wszyscy. Jestem przeciwny jakiemukolwiek ocenianiu sztuki, ponieważ jej odbiór opiera się w przeważającej części na subiektywnych odczuciach, ale jeśli musiałbym już ocenić, to bliżej mi do oceny autora recenzji, niż autorów większości komentarzy. W swoim gatunku zdecydowanie bardzo dobry album.

Niedorzeczne teksty w stylu "nie ma melodii" powinienem pominąć milczeniem, ale jednak ciutkę to sprostuję. Otóż melodie słychać, nawet w wokalu. Osobom, które ich nie słyszą polecam posłuchać ekstremalnego metalu jeszcze przez jakieś 3-4 lata, będzie słychać o wiele więcej. A jak nie macie cierpliwości, to po prostu słuchajcie innej muzyki i nie oceniajcie czegoś, na czym się nie znacie. Zresztą jakby melodia była najważniejsza w ekstremalnym metalu :).
...
4
...

Oceń płytę:

Aktualna ocena (1620 głosów):

 
 
17%
+ -
Jak oceniasz płytę?

Materiały dotyczące zespołu

- Samael

Lubisz tę plytę? Zobacz recenzje

Pendragon "Pure"
- autor: Meloman

Metallica "Death Magnetic"
- autor: Ugluk

Behemoth "Evangelion"
- autor: Megakruk
- autor: Kępol

Machine Head "The Blackening"
- autor: Mrozikos667

Vedonist "The World Of Reversed Decalogue"
- autor: Do diabła

Napisz recenzję

Piszesz ciekawe recenzje płyt? Chcesz je publikować na rockmetal.pl?

Zgłoś się!