zaloguj się | nie masz konta?! zarejestruj się! | po co?
rockmetal.pl - rock i metal po polsku wtorek, 23 kwietnia 2024

recenzja: Bathory "Octagon"

13.11.1999  autor: Kornik
okładka płyty
Nazwa zespołu: Bathory
Tytuł płyty: "Octagon"
Utwory: Immaculate Pinetreeroad #930; Born to Die; Psychopath; Sociopath; Grey; Century; 33 Something; War Supply; Schizianity; Judgement of Prosperity; Deuce
Wydawcy: Black Mark Production, Morbid Noizz
Premiera: 1995
Subiektywna ocena (od 1 do 10): 10

"Octagon" powstał zaledwie w pół roku po "Requiem", a jednak mimo wielu nawiązań, jest płytą inną, ciekawszą i bardziej rozbudowaną. Bathory spuścił nieco z tonu, ale na pewno nie stworzył produkcji słabej i pozbawionej specyficznego jadu. Quorthon w tekstach skupił się głównie na problemach społecznych (wojna, przemoc i nietolerancja) chociaż aluzje do chrześcijańskiego modelu myślenia także są zauważalne. Muzycznie, znajdziemy tu więcej wpływów thrashu, przyprawionych lekkim industrialnym posmakiem. Utwory są przede wszystkim czystsze, cała płyta pod względem produkcji bije "Requiem" na głowę. Wokale także stały się nieco lżejsze od tych z ostatniej płyty, ale trudno odmówić im specyficznej ostrości. Po prostu, wszechobecny kontrast jest zauważalny na każdym kroku i mimo, że jest to płyta podobna do "Requiem", tworzy ona zupełnie inny klimat.

Już pierwsze riffy "Immaculate Pinetreeoad #930" zapowiadają, że dopierdu na "Octagonie" nie zabraknie. Szybkie tempa utrzymują się praktycznie przez większość numerów, tracąc impet dopiero przy "Schizianity". W ogóle jest to najdziwniejszy utwór na tej płycie. Quorthon ryczy tu bardzo melodyjnie, w refrenach pojawiają się nawet krótkie deklamacje. Zgodnie z tytułem, panuje tu niezły schiz. "War Supply" to utwór zrobiony praktycznie tak samo, jak "War Machine" z "Requiem". Brakuje tu co prawda tych niesamowitych syren alarmowych, ale refren wykrzyczany jest na jedno kopyto, tak jak to miało miejsce w tamtym utworze. Przypuszczam, że podobieństwo tytułów, także nie jest przypadkowe. Z kolei "33 Something" to przede wszystkim tekst. Opowiada on historię Johna Wayne'a Gacy, seryjnego mordercy znanego z zabójstwa 33 chłopców. Mocny i kłujący w oczy refren może doprowadzić niejednego stróża moralności do obłędu.

Mnie osobiście najbardziej podoba się "Century" z wprost powalającym riffem. Utwór z każdą sekundą coraz szybciej się rozkręca, by w finale dosłownie rozpierdolić. Bardzo melodyjne i bardzo fajne. Pomiędzy "Immaculate Pinetreeroad #930", a "Born to Die" znajduje się ciekawe wyciszenie, zagrane na gitarze akustycznej. Znowu mam skojarzenia z "Requiem", tam pomiędzy utworem tytułowym, a "Crosstitute" było bardzo podobnie. Płytę zamyka "Deuce", cover Kissów, który znalazł się tutaj całkowicie przypadkowo. W wersji pierwotnej, "Octagon" miał zawierać jeszcze dwa utwory ("Genocide" i "Resolution Greed"), ale z powodu ostrych tekstów zostały one w ostatniej chwili wycięte. Album zamknął więc "Deuce", a te dwa nieszczęśliwe numery znalazły swoje miejsce dopiero na "Jubileum III".

"Octagon" to jak na razie ostatni tak agresywny i mocny album Bathory. Wydany później "Blood on Ice" jest już powrotem do klimatów rodem z "Hammerheart" i "Twilight of the Gods" (zresztą jakby nie było, materiał na tę płytę został stworzony w okresie prac nad "Hammerheart"). Myślę jednak, że Quorthon kiedyś sprezentuje nam jeszcze taki kawałek muzyki. Tytuł najnowszej produkcji Bathory, "Destroyer of Worlds" brzmi wszak bardzo obiecująco :)

"Drink my cum! Take my rum! Blooded hole! Twisted soul! Eat my shit! Suck my dick! Writhe in pain! And die insane!"

Faworyty: "Immaculate Pinetreeroad #930"; "Born to Die"; "Century"; "33 Something"; "Schizianity".

Komentarze
Dodaj komentarz »