zaloguj się | nie masz konta?! zarejestruj się! | po co?
rockmetal.pl - rock i metal po polsku piątek, 26 kwietnia 2024

recenzja: Kat & Roman Kostrzewski "Biało-czarna"

10.05.2011  autor: Do diabła
okładka płyty
Nazwa zespołu: Kat & Roman Kostrzewski
Tytuł płyty: "Biało-czarna"
Utwory: Bara; Maryja Omen; Szkarłatny wir; Diabelski dom cz. IV; Milczy trup; Wolni od klęczenia; Kupa świąt; Bieluń; Z boskim zyskiem; Kapucyn zamknął drzwi
Wykonawcy: Roman Kostrzewski - wokal; Ireneusz Loth - instrumenty perkusyjne; Michał Laksa - gitara basowa; Krzysztof "Pistolet" Pistelok - gitara; Piotr Radecki - gitara; Paweł Pasek - gitara
Wydawcy: Mystic Production
Premiera: 4.04.2011
Subiektywna ocena (od 1 do 10): 8

Lata zapowiedzi, seria przesuwanych premier i oto jest - "Biało-czarna", nowa płyta Kata z Romanem Kostrzewskim. Choć topornie dosłowna okładka może zniechęcać, naprawdę warto zajrzeć do środka.

Pierwsze, co przykuwa uwagę, to brzmienie, a jako że płytę otwiera partia perkusji, zwłaszcza brzmienie bębnów. Bardzo akustyczne, z wyeksponowanymi talerzami, słyszalną odpowiedzią pomieszczenia. Moc, energia, organiczność - miód na moje zmęczone triggerowym plastikiem uszy. W ogóle od strony produkcji jest na tym albumie bardzo ciekawie. Dużo dzieje się w partiach gitar, jest kilka nietypowych smaczków, a całość brzmi spójnie, mocno i oryginalnie.

Kompozycje są skonstruowane z dużą finezją. Ogólnie rzecz biorąc, mamy tu do czynienia z nowocześnie brzmiącym metalem, głęboko osadzonym w thrashowej tradycji i twórczo ją rozwijającym. Wbrew temu, co sugerowały prezentowane przedpremierowo próbki, jest tu sporo riffów z prawdziwym polotem i kilka naprawdę udanych solówek. Rewelacyjne są perkusyjne partie Irka Lotha - dynamiczne, urozmaicone, ze świetnym groovem. Zero rutyny i odgrywania powszechnych patternów. Na płycie znajdziemy jeden utwór instrumentalny ("Bieluń"), jeden prawie instrumentalny ("Bara" z ciekawie elektronicznie przetworzoną wokalizą), dwie bardzo motoryczne piosenki ("Milczy trup" i "Kupa świąt") i jedną balladę ("Wolni od klęczenia"). Pozostałe pięć to dość progresywne, długie, rozbudowane kawałki. Warto wspomnieć, że "Wolni od klęczenia", który to utwór na koncertach wydawał mi się trochę kiczowatą i banalną balladą, w wersji płytowej został bardzo pomysłowo rozwinięty. Odrobina subtelnej, nietypowej elektroniki i trafne użycie wielu ścieżek wokalu dodają mu bardzo specyficznego nastroju. Ciekawe jest też to, jak z "Progerii" wyewoluował "Kapucyn zamknął drzwi" - najbardziej kontrastowy kawałek, z ludycznym wstępem, który, jak mówią muzycy, zawiera uderzanie miotłą w podłogę i zabawkowe dzwoneczki.

Teksty, jak przystało na Kostrzewskiego, cieszą barwnym językiem, pełnym neologizmów i regionalizmów. Czasem nic z nich nie rozumiem, z czasem rozumiem coraz więcej, pozostaje też oparte na doświadczeniu poczucie, że być może ostateczne oświecenie obnaży bełkot albo błąd. Można ten styl kochać lub nie, ja zdecydowanie zaliczam się do pierwszej grupy. Na pewno zaś brzmieniowe możliwości języka polskiego są tu pomysłowo wykorzystywane. Szkoda tylko, że za bogactwem języka nie idzie bogactwo treści, bo płyta jest przesadnie zdominowana przez wątki antyklerykalne. Brakuje tematów bardziej uniwersalnych, które reprezentują tylko "Kupa świąt" i "Szkarłatny wir". Ale i tak nie jest to uniwersalność na miarę choćby "Wierzę" z "Róż miłości...". Z tą tekstową monotonią idzie w parze monotonia w zakresie technik wokalnych - zdecydowanie dominuje siłowy, zachrypnięty śpiew, aczkolwiek niektóre fragmenty (początek "Kapucyn zamknął drzwi", środkowa część "Diabelskiego domu cz. IV") pokazują, że Kostrzewski wciąż potrafi śpiewać też na inne sposoby. Zwłaszcza zwolennicy czystych, wysokich partii będą zawiedzeni, ale mimo wszystko wciąż mamy do czynienia ze świetnym, charakterystycznym wokalem.

Rzecz, która obecnie zawsze niepokoi mnie przy premierach, to problem masteringowej kompresji, z powodu której kilka płyt z ostatnich lat jest dla mnie zupełnie niesłuchalnych. Ze strony Kata słyszeliśmy zapewnienia, że zespół troszczy się o tę kwestię, ale pomiary zdradzają typowe dla naszych czasów praktyki: średni poziom mocy RMS to około -6dB (8dB więcej niż na "Szyderczym zwierciadle"). Przy pierwszych trzech utworach brzmienie jest zaskakująco dobre - gęste i głośne, ale bez wyraźnych artefaktów. Później niestety znacznie się pogarsza - cierpią, jak zwykle, zwłaszcza akcenty z crashem i partie perkusji z otwartym hi-hatem, całość jest zbita i często nieprzyjemna w odbiorze. Powstaje swoisty paradoks - żeby docenić produkcję, która jest bardzo ważną częścią tej płyty, trzeba posłuchać jej w skupieniu na dobrym sprzęcie, ale zwłaszcza wtedy wychodzą na wierzch wady masteringu. Mam nadzieję, że na planowanej edycji winylowej zespół oszczędzi nam tego prasowania dźwięku.

"Biało-czarna" to świetna płyta. Spójna i różnorodna, dojrzała i świeża, do tego - jak zwykle w przypadku Kata - oryginalna, charakterystyczna, nie do pomylenia z żadnym innym zespołem. Choć kilka rzeczy razi, na pewno warto po nią sięgnąć.

Komentarze
Dodaj komentarz »
płyta ciężka - dosłownie i w przenośni
skazz (gość, IP: 85.193.255.*), 2011-06-17 18:42:40 | odpowiedz | zgłoś
Płyta jest dobra, lecz szalenie toporna. Innymi słowy: ciężko się jej słucha, choć to porządne granie. Co do starego i nowego KATa, to mniej więcej tak, jak jakby porównać Death Magnetic z czarnym albumem. A przecie ta pierwsza całkiem przyzwoita. Wiadomo, nic już się nie powtórzy, bo i Romano nie pierwszej młodości, gitary Luczyka brak etc. Jednakowoż mamy ciągłość między starym dobrym Kaciorem (np. są przebłyski "Oddechu") a Bieło-czerną. Moim zdaniem stanęli na wysokości zadania, gniota nie nagrali. Oczywiście, zawsze mogłoby być lepiej, lecz doprawdy, w tych okolicznościach trzeba docenić wysiłek Roma i Ira, gdyż to do nich (z całym szacunem dla Piotra Luczyka) należy jednak "old" KAT. Ja zapodaję zwykle kolejną część "Diabelskiego" (zwłaszcza środek numeru), wiadomą "klęczącą" balladkę oraz 2 ostatnie numery, z kiczowatym, lecz przyjemnym flamenco... W skali 0-10 daję 7, lecz to mocne 7; a rzeczonym numerom nawet 9.
calkiem dobrze!
ZombiE (gość, IP: 195.245.84.*), 2011-06-06 11:37:31 | odpowiedz | zgłoś
Jak dla mnie plyta o wiele lepsza od Mind Cannibals, ktora to w ogole nie przypadla mi do gustu. Sa tu swietne riffy, chwilami przypominajace (jak nieraz juz...) Metallice, czasem tez stare plyty Kata. Przede wszystkim samej muzyki slucha sie naprawde bardzo dobrze. Tylko nie nalezy do konca patrzec na to przez pryzmat wczesniejszych plyt Kata, bo wtedy mozna sie rozczarowac. Jednak jesli chodzi o teksty, to Romek... moglby dac sobie juz siana, bo te teksty to zwykly belkot (szczegolnie, kiedy sie je czyta - mam wrazenie, ze to zlepek przypadkowych fraz).
Posluchac warto! Balem sie, ze nowa plyta to bedzie juz odgrzewany kotlet, ale na szczescie sie pomylilem :)
słuchałem...
melechesh (wyślij pw), 2011-06-03 14:20:32 | odpowiedz | zgłoś
...ale do końca nie dosłuchałem. Nie dałem rady, dla mnie ten album to jakiś bełkot.
Niezła płyta, ale...
krzychu_boruta (wyślij pw), 2011-06-02 21:39:44 | odpowiedz | zgłoś
Niezła płyta, ale nie ulega wątpliwości, że Kat z uwagi m.in. na swój staż to zespół, który najlepsze lata ma już niestety za sobą. Prawdziwym oddanym fanom przy Biało-Czarnej łezka się jednak w oku zakręci, że pomimo iż płyta nie jest żadną rewolucją w ciężkiej muzie, to jednak wciąż mogą posłuchać swój ulubiony zespół (a raczej to co z niego zostało po rozłamie) w świetnej formie. Co do tekstów, to chyba trudno oczekiwać aby 50-letni dziś Roman nawiązywał tekstowo do tego co działo się na 666 czy Oddechu, inne natchnienia, a i głos już nie ten. Czasem faktycznie jest zbyt prosto, tak na odpier... się. Ale są też tekstowo i lepsze momenty, Szkarłatny Wir na przykład oceniam bardzo pozytywnie. Co do brzmienia, hmmm zespół na pewno celowo chciał odbiec od panujących dziś w metalu trendów, wyszło jak wyszło, kwestia gustu. Mnie to nie odstrasza. Nie skłamię gdy napiszę iż odczuwam sporą satysfakcję słuchając tego krążka. Płyta jak najbardziej na plus.
buuuu
blindfish
blindfish (wyślij pw), 2011-06-01 15:27:21 | odpowiedz | zgłoś
o Kat nagrał sobie Saint Angera ? :D
jak was intresują
prosz... (gość, IP: 79.161.69.*), 2011-05-30 20:06:24 | odpowiedz | zgłoś
jak was intresują fajne teksty to sobie Tuff Enuff posłuchjcie... ;)
re: jak was intresują
vonsmroden (gość, IP: 88.220.44.*), 2011-06-14 17:58:42 | odpowiedz | zgłoś
Jak cię interesują fajne teksty, to sobie poczytaj Sapkowskiego!
totalne rozczarowanie
Kupich (gość, IP: 178.42.191.*), 2011-05-12 15:38:01 | odpowiedz | zgłoś
Wielka szkoda że Romuś nagrał tę płytę, gdyby tak już nic nie wydał to przeszedłby do legendy jako gość, a tak to niestety Mind Cannibals bije tę płytkę na głowę, po prostu szkoda na tę kiepską produkcję czasu.
Bełkot
petrusx (gość, IP: 193.193.181.*), 2011-05-11 08:36:12 | odpowiedz | zgłoś
Romuś się popisał - takiego bełkotu w tekstach to jeszcze nie słyszałem. Wydaje mi się że to jakiś kabaret. Słuchając tej płyty co rusz się śmiałem. w kategori metalowy kabaret 8/10
P.S.
Moja zona jak przeczytała dołączona książeczkę z tekstami stwierdziła - to jakiś nowy kabaret hehehehehe
re: Bełkot
Yagiel (gość, IP: 178.36.22.*), 2011-05-11 16:30:31 | odpowiedz | zgłoś
zmień żone

Oceń płytę:

Aktualna ocena (671 głosów):

 
 
56%
+ -
Jak oceniasz płytę?

Materiały dotyczące zespołu

Lubisz tę plytę? Zobacz recenzje

Vader "Welcome To The Morbid Reich"
- autor: Megakruk

Slayer "World Painted Blood"
- autor: Megakruk

Opeth "Heritage"
- autor: Megakruk
- autor: Tomasz "YtseMan" Wącławski

Samael "Lux Mundi"
- autor: Megakruk

Kat "Oddech wymarłych światów"
- autor: Franc

Napisz recenzję

Piszesz ciekawe recenzje płyt? Chcesz je publikować na rockmetal.pl?

Zgłoś się!