zaloguj się | nie masz konta?! zarejestruj się! | po co?
rockmetal.pl - rock i metal po polsku piątek, 19 kwietnia 2024

recenzja: Moonspell "The Butterfly Effect"

30.12.1999  autor: Margaret
okładka płyty
Nazwa zespołu: Moonspell
Tytuł płyty: "The Butterfly Effect"
Utwory: Soulsick; Butterfly Fx; Can't Bee; Lustmord; Selfabuse; I Am the Eternal Spectator; Soulitary Vice; Dissapear Here; Adaptables; Angelizer; Tired; K
Wykonawcy: Fernando Ribeiro - wokal; Mike Gaspar - instrumenty perkusyjne; Ricardo Amorim - gitara; Sergio Crestana - gitara basowa; Pedro Paixao - syntezatory, sample
Wydawcy: Metal Mind Productions, Century Media Records
Premiera: 1999
Subiektywna ocena (od 1 do 10): 8

Moonspell zaskakuje z płyty na płytę. Za każdym razem, po każdym nowym albumie, otrzymywaliśmy nieco zmieniony wizerunek tej portugalskiej formacji. Podobnie jest z nowym dziełem, "The Butterfly Effect". Kolejny raz zaskakują, szokują, prezentują nie poznane jeszcze oblicze swych dusz.

Znam wielu, którzy odwrócili się od Moonspella po "Sin/Pecado". Chodzi oczywiście o wszystkie te elektroniczne naleciałości, o złagodzenie brzmienia. Choć nie była to płyta słaba, sprawiła jednak, że zaczęłam z lekkim niepokojem czekać na następne posunięcie Portugalczyków. Obawiałam się pogłębienia pomysłów z "Sin/Pecado", odważnego pójścia w łagodny świat elektroniki (analogia do chociażby Paradise Lost). A jednak Moonspell zaskoczył wszystkich. Nikt chyba nie oczekiwał po nich takiej płyty. "The Butterfly Effect" poraża solidnym metalowym czadem. Czadem bardzo nowoczesnym, przesterowanym, wybiegającym daleko w przyszłość. Panowie nie zrezygnowali do końca z sampli, loopów i elektronicznych smaczków. Możliwe, że jest ich znacznie więcej niż na "Sinie". Tym razem jednak nie kreują one romantycznej atmosfery, a wręcz przytłaczają bezpośredniością i radykalnością. Przypomina to dokonania Laibacha, Rammstaina i przeobrażonego Samaela. Właśnie, Samael. "The Butterfly Effect" ma bardzo duże powiązania z "Eternalem". Obie płyty charakteryzują się mocnym, ciężkim brzmieniem, w które umiejętnie wpleciona jest "kosmiczna" elektronika. Skojarzenie to absolutnie nie oznacza, że Moonspell zaczął kopiować kultowego Samaela. Chodzi raczej o pokrewieństwo duchowe, klimatyczne, koncepcyjne. Porównania przecież nie muszą być jednoznaczne ze zżynaniem. "The Butterfly Effect" jest dziełem niezwykle intrygującym, szokującym, szczerym. W tej muzyce tak naprawdę nie ma już miejsca na doom czy gotyk (może oprócz fragmentów "Can't Bee"). Teraz liczy się przede wszystkim potężny ciężar (niesamowity "Lustmord" czy "Soulsick"), nowoczesność i świeżość. Wbrew reklamom, nie odnajduję tu zabarwień typowych dla Depeche Mode (może na siłę troszkę w "Adaptables"). To zupełnie inny świat - bardziej bezkompromisowy, bardziej ostry. Wrażenie niesamowitości potęgują różnorodne wokale Fernanda - zaczynają się od uczuciowych, melodyjnych partii (charakterystycznych tylko dla niego), a kończą na drapieżnych, "growlingujących" krzykach. Zawsze są idealnie dopasowane do atmosfery, doskonale uzupełniają dźwiękową otoczkę.

Z pewnością Moonspell zaskoczył tą płytą niejednego. Mimo, że nie jest to powrót do "Wolfheart", czy wspaniałego "Irreligious", to i tak warto zapoznać się z tym albumem. Chociażby po to, by wiedzieć, co czeka nas w nowym tysiącleciu. Bo to niewątpliwie muzyka przyszłości. I właśnie w tym kierunku rozwijać się powinna muzyka metalowa, nie zaś podążać w stronę bezdusznego techno, czy innej popkowatej elektroniki.

Komentarze
Dodaj komentarz »